Czy Polacy są dyskryminowani w Wielkiej Brytanii?
Za każdym razem, gdy przyjeżdżam do Polski, ktoś zadaje mi
pytania „Czy dobrze traktują Cię w tej Anglii?”, „Czy Polacy są dyskryminowani
w Wielkiej Brytanii?”, „Czy Anglicy uważają, że Polacy są gorsi?” Odpowiem na
nie Wam wszystkim.
Żeby zrozumieć moje przesłanie, powinniście wiedzieć kim
jestem i gdzie mieszkam. Wypowiadam się z perspektywy farmaceuty, mieszkającego
stosunkowo od niedawna w średniej wielkości angielskim mieście, w którym co
prawda są obcokrajowcy, ale nie zalewają ulic aż tak bardzo, jak w Londynie czy
Birmingham. Zdanie opieram tylko i wyłącznie na swoim doświadczeniu, tak więc
osoba, która wykonuje inny zawód, mieszka w innym miejscu i jest po prostu inna
niż ja, może mieć odmiennie zdanie. Znacie już kontekst… mogę więc przejść do
rzeczy.
Wyprowadzając się do Wielkiej Brytanii spodziewałam się, że
będzie mi znacznie gorzej. Tyle przecież słyszało się o pobiciach Polaków, a
także o niewolniczym traktowaniu. Myślałam więc, że będzie mi bardzo trudno
poznać ludzi, zaprzyjaźnić się z kimś czy czuć się częścią jakiejś grupy.
Jak mocno zdziwiłam się, gdy okazało się, że jest odwrotnie, tzn. ludzie sami
do mnie podchodzili, żeby porozmawiać, a gdy dowiadywali się, że jestem farmaceutą
z Polski, to bardzo chwalili odwagę, wykonywany zawód oraz dobrą
znajomość języka angielskiego. Swoje słowa popierali czynami, bo nie
wstydzili się pokazać ze mną w towarzystwie i nie unikali kolejnego
spotkania. Ja za to starałam się od samego początku poznawać ich kulturę, język
i zachowanie. Zauważyłam, że gdy dostosowuję swój sposób wypowiadania się do
angielskich standardów, to spotykam się z bardzo przychylnym traktowaniem.
Tak więc kluczem jest według mnie próba integracji i pozytywne nastawienie.
To wszystko nie znaczy, że nie spotkałam się nigdy z
dyskryminacją. Oczywiście zdarzają się przypadki, w których ktoś po prostu
nie lubi obcokrajowców. Zdarzają się one na całym świecie i z tym trzeba
walczyć i to potępiać. Oczywiście, jeśli to jest prawdziwa dyskryminacja, a nie
to, że ktoś krzywo na kogoś spojrzał, być może z całkiem innego powodu.
Ciekawszym jednak przypadkiem jest dyskryminacja wśród
rodaków. Ile to razy słyszałam z ust Polaka, że jesteśmy gorsi i zawsze
będziemy, że zawsze będą nas traktować jak niewolników. Gdyby Polacy nie
powiedzieli mi, że jesteśmy gorsi i nie zadawali ciągle pytań o naszą „gorszość”,
to nawet do głowy by mi to nie przyszło. Dlaczego gorzej ma się czuć
osoba, która miała odwagę, żeby wyjechać i żyć w innym kraju, zna przynajmniej dwa języki obce i jest rozgarnięta? Dlaczego z góry ktoś zakłada, że czegoś
takiej osobie brakuje?
Zwykle to Ci ludzie sami
czują się niedowartościowani i wmawiają innym, że też mają tak
myśleć.
„Ja nie generalizuję, nie oceniam!” – często wypowiadane
przez tych, którzy zawsze mają zdanie na temat zachowania innych ludzi.
Hipokryzja w czystej postaci. Zdarza mi się słyszeć osoby, które najpierw
narzekają na rasistów i nacjonalistów, a w kolejnym zdaniu obrażają Ukraińców w
Polsce albo Anglików w ich własnym kraju. Bo przecież dyskryminować można tylko
Polaków, a w przypadku innych to nie dyskryminacja tylko „stwierdzanie faktów”.
Wejdź w buty innego człowieka, a wtedy zrozumiesz. Fakty
są takie, że nie wszyscy imigranci to kwiat polskiej (lub innej) młodzieży
i na podstawie ich zachowania niestety mogą oceniani być wszyscy. Staraj się
więc otaczać mądrymi ludzi, którzy naprawdę nie generalizują, a nie tylko
twierdzą, że nie generalizują ;) Oni dadzą Ci czystą kartę, którą zapełnisz
swoim zachowaniem, znajomością języka, chęcią integracji i mądrością. To Twoja
karta, a nie karta „przeciętnego imigranta”, więc zapisz ją tak, jak Ty chcesz
i bądź pewny swego. Zwłaszcza, że my naprawdę jesteśmy dużo warci, tylko trochę
zbyt mało pewni siebie J
Napisz o swoich zagranicznych doświadczeniach - zgadzasz się ze mną, a może wręcz przeciwnie?